Marzenia trzeba spełniać!




"Marzenia się nie spełniają - marzenia się spełnia." Znasz ten cytat? Żyje z nim w zgodzie od około dwóch lat. Świadomie spełniam marzenia i realizuję listę 100 rzeczy do zrobienia w życiu.
Piszę od dwóch lat, bo mnie więcej mając 21 lat uświadomiłam sobie, że życie mamy jedno i że trzeba je przeżyć jak najpiękniej. Otaczać się ludźmi z cudownym wnętrzem. Odkrywać, stale próbować nowych rzeczy. Cieszyć się z drobiazgów i być dobrym. Dla innych i dla siebie.

Dzisiejszy wpis, to kolejne zrealizowane marzenie. Drugi raz w życiu i drugi raz w tym roku zobaczyłam swój ulubiony zespół muzyczny na żywo. 29 sierpnia wzięliśmy udział w koncercie Thirty Seconds to Mars w Krakowie, spełniając przy tym jedną ze 100 rzeczy do zrobienia w życiu, czyli zobaczenie z bliska/rozmowa/zdjęcie z Jaredem Leto.



Ostatnim razem koncert odbywał się w Łodzi i mieliśmy bilety na trybuny. Tym razem natomiast zakupiliśmy bilety VIP.  Całe wydarzenie organizowała światowa korporacja koncertowa Live Nation.
Jak wyglądają bilety VIP?




Koncert rozpoczynał się o godzinie 20:30, standardowe wejście na płytę rozpoczynało się o godzinie 18:00. My natomiast mieliśmy stawić się pod Tauron Arena po godzinie 15. Po sprawdzeniu biletów udaliśmy się do stoiska przy którym odbieraliśmy gadżety. Dla każdej osoby, która zakupiła pakiet VIP przygotowane zostały: materiałowa torba z logiem zespołu, firmowa czapka, plakat z autografami oraz identyfikator i opaska VIP.



Po odebraniu gadżetów zostaliśmy podzieleni na dwie grupy. Jedna to osoby, które zakupiły najdroższy bilet z możliwością obejrzenia próby zespołu. Po próbie wszyscy zasiedliśmy w sali konferencyjnej i czekaliśmy na przybycie Jareda i Shannona. Spotkanie z zespołem trwało około 20 minut - przez ten czas mieliśmy możliwość zadawać pytania. Dwie rzeczy, o których trzeba pamiętać to zakaz fotografowania i filmowania oraz należy zadawać pytania dotyczące zespołu/muzyki, a nie np. gry aktorskiej Jareda.
Po zakończeniu serii pytań nadszedł czas na zdjęcia na ściance. Plusem jest tutaj dobra organizacja i sprawne tempo, minusem natomiast brak możliwości zrobienia sobie zdjęcia w parach (koleżanki, pary, małżeństwa). Każdy musi ustawić się samodzielnie.

Po wykonaniu zdjęć udaliśmy się korytarzem VIP na płytę koncertu, mając jednocześnie pierwszeństwo wejścia. Supportem dla chłopaków była Natalia Nykiel, co według mnie jest dobrym rozwiązaniem, gdyż nie było tak długiego oczekiwania na rozpoczęcie, jak w Łodzi.


Jeśli chodzi o sam koncert to co tu dużo pisać... Jeśli masz zespół, który kochasz. Który podziwiasz i lubisz. Znasz wszystkie piosenki i puszczasz je w samochodzie codziennie, widzisz ich na żywo - emocje są po prostu nie do opisania. Zaskoczeniem była dla nas zmiana repertuaru. Po obejrzeniu wszystkich #instastories Thirty Seconds to Mars na instagramie byliśmy niemal pewni, że repertuar na każdym koncercie jest taki sam. Okazuje się jednak, że jeśli zespół przyjeżdża drugi raz w ciągu roku do tego samego kraju, to gra trochę inne kawałki. Ogólnie magia :)



Jako podsumowanie mogę napisać zdanie, które ostatnio usłyszałam od mojej mamy. Od tamtej pory mam je niezmiennie z tyłu głowy:

"Żyj tak, abyś na starość mogła wspominać, gdzie byłaś, co widziałaś i w jakich cudownych wydarzeniach brałaś udział. Żyj tak, abyś na starość nie mówiła, gdzie mogłaś być, a nie byłaś, co mogłaś zobaczyć, a nie widziałaś i w jakich cudownych wydarzeniach mogłaś brać udział."


Zatem, odwagi!

PS. Masz swój ulubiony zespół muzyczny? Jaki? :)

Pozdrawiam, A.

Moja koncertowa stylizacja
bluzka: Zara
spodnie: Zara
torebka: Guess
buty: Reebok Classic